wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 1 "Kolejny amerykanin do kolekcji"

*Amber*

-A tatuś mówił, że jak coś powiem to każdy mnie wysłucha. - westchnęłam spoglądając na przyjaciół, którzy najwyraźniej mnie nie słuchali.
-Ooo Amber. Mamy ważniejsze sprawy na głowie niż ten cały pokaz mody. - powiedział Fabian.
-Szczyt chamstwa Fabes. - powiedziałam.
-Przepraszam Amber, ale jak nie skończymy projektu to będzie źle. - dopowiedział - Obiecuję, że jak to skończymy to pomogę ci w organizowaniu tego pokazu.
-Dzięki. - uśmiechnęłam się. Nagle do salonu wpadła zdenerwowana Patricia, a za nią rozbawiony Jerome.
-Nie wezmę udziału w jakimś amberowym występie. Nie ma mowy. - usiadła do stołu.
-Ależ Patricio! Przecież wystarczy tylko wcisnąć na siebie słodką, różową sukienkę.- Alfie i Jerome wybuchnęli śmiechem.
-Zabawne. - warknęła.
-Trudy są babeczki? - zapytał Alfie.
-Nie ma gwiazdko. - odpowiedziała. Mieliśmy dziś wolne, ponieważ trwają przygotowania do wiosennego pokazu mody organizowanego przez Dyrektora Sweeta i mnie. Oczywiście to ja tu jestem szefową. Wszystkie dziewczyny z Domu Anubisa zaprezentują sukienki i dodatki stworzone przeze mnie. Pewnie będzie mnóstwo sprzeciwów ze strony Patrici, ale cóż ja Panna Millington mam swoje sposoby.

*Eddie*

Gdy wysiadłem z taksówki moim oczom ukazał się duży budynek. Wokół niego było dużo roślin i las. Na przodzie budynku wisiała tabliczka z napisem ANUBIS. Całość wydawała się dość straszna. Gdy wszedłem do środka moim oczom ukazał się długi korytarz. Po prawej stronie były schody prowadzące na wyższe piętro, a po lewej zauważyłem duże wejście do salonu, który łączył się z jadalnią. Nie trudno było zauważyć, że cały budynek był w stylu Starożytnego Egiptu. Z torbami udałem się do pokoju, w którym miałem mieszkać. Pokój nie był zbyt duży, ale był przytulny. Byłem tak zmęczony, że od razu położyłem się spać.

Wieczór godz. 23:25

Obudziłem się o 21:00, chłopak w sąsiednim łóżku już spał. Posiedziałem dwie godziny na komputerze i stwierdziłem, że strasznie chce mi się pić, więc udałem się do kuchni. Gdy wyszedłem z pokoju mój wzrok utkwił w podłodze. Była bardzo dziwnie zdobiona. Przez moją nieuwagę na kogoś wpadłem.
-Uważaj jak łazisz ofermo. - rzuciła czerwonowłosa, nie wyglądała na miłą, ale była ładna.
-Wyluzuj. - zaśmiałem się - Nie słyszałaś, że nerwy źle działają na cerę. Eddie jestem.
-Kolejny Amerykanin do kolekcji. - warknęła - Jeszcze nam tu brakowało jakiegoś blondaska z maślanymi oczkami. Ale coś czuje, że świetnie dogadasz się z Jeromem i Alfiem. Podobni do siebie jesteście.
-Ty zawsze tyle gadasz, gaduło? - westchnąłem znudzony i ziewnąłem.
-Jak ty mnie nazwałeś? - wkurzyła się
-Nie zgrywaj Eleny De La Vega, gaduło. Ja nie Zorro. - zaakcentowałem słowo zorro ciągle się śmiejąc i wszedłem do kuchni.
-Idiota. - usłyszałem za sobą. Po chwili usłyszałem jej kroki, które powoli cichły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz