*Eddie*
Wstałem ok 9:00, na moje nieszczęście śniadanie było o ósmej. Byłem bardzo głodny, ale stwierdziłem, że wezmę z kuchni tylko coś na przekąskę. W kuchni było pusto, zresztą jak w całym Domu Anubisa. Złapałem rogalika i szybkim krokiem udałem się do szkoły. W całej szkole panował jeden wielki chaos.
Szczupła, dość niska brunetka biegała po szkole i krzyczała na każdego po kolei. Domyślałem się, że szykuję się jakiś 'specjalny' dzień i trwają właśnie przygotowania. W pewnym momencie zauważyłem jedyną osobę, którą znam. Po chwili namysłu, podszedłem do dziewczyny.
-No proszę kogo ja widzę. - powiedziała bez entuzjazmu.
-Nie wysilaj się. Chciałem zapytać, czy dziś w ogóle są zajęcia. - spojrzałem na czerwonowłosą.
-Nie ma. - rzuciła.
-Patricio! - wołała blondynka, po czym podeszła do nas - Mogłabyś trochę pomóc. Weź zasłony. Ty i blondasek rozwiesicie je na wszystkich oknach w sali. A pro po, Amber. - podała mi rękę.
-Eddie. - uścisnąłem jej rękę.
-To do roboty. - uśmiechnęła się, oddała w ręce, jak już mi było wiadomo, Patrici zasłony i odeszła.
-No to co gaduło? Czeka nas ciekawe południe. - zaśmiałem się.
-Nie mów do mnie gaduło, bo z ciebie zaraz zrobimy zasłonki. - warknęła i udała się do pierwszego okna.
*Jerome*
-Amber, stój! - krzyknąłem i zatrzymałem blondynkę.
-Co? - zapytała.
-Kto to jest? - zapytałem.
-Kto? - westchnęła.
-No ten, co takie romantyczne chwile spędza z Patricią. - wyjaśniłem.
-A! To jest Eddie. A teraz przepraszam muszę iść. - odpowiedziała i udała się na scenę.
-Uważaj co robisz idioto. - mówiła Patricia - Jak stąd spadnę, gorzko tego pożałujesz.
-Wyluzuj. - westchnął blondyn, który asekurował czerwonowłosą.
-No co ja widzę. Patricia w objęciach chłopaka. Nie sądziłem, że to kiedyś zobaczę. - zaśmiałem się i biłem brawo.
-Poszukaj, czy nie ma cię przypadkiem gdzieś z dala ode mnie. - dziewczyna skomentowała moją uwagę.
-A ty jesteś.. - spojrzałem pytająco na chłopaka, udając, że nie wiem jak ma na imię.
-Eddie Miller - dokończył.
-Patricia i Eddie Millerowie. - krzyknąłem, miałem z nich niezły ubaw.
-Spadaj Jerry. - burknął chłopak.
-Już, już. Tylko nie Jerry, Miller. - powiedziałem i udałem się do Joy.
Krzątała się za kulisami i robiła porządki. Odkaszlnąłem.
-O. Hej Jerome. - uśmiechnęła się brunetka.
-Hej. - odpowiedziałem - Ty też już widziałaś Patricie w objęciach nowego chłopaka z Domu Anubisa?
-Nie. - zaśmiała się - I w to nie wierzę. Patricia każe trzymać chłopakom, ręce od niej z daleka.
-Sama zobacz. - uchyliłem kurtynę i wskazałem na Trixie i Millera - O tam. Widzisz?
-Nie wierzę, a mina Patrici bezcenna. - dziewczyna i ja zaczęliśmy się śmiać.
-Joy. - zacząłem niepewnie.
-Tak? - brunetka się uśmiechnęła.
-Wiesz mamy dziś wolny dzień, może chciałabyś iść ze mną na spacer wieczorem? - podrapałem się po głowie.
-Jasne. Chętnie. - odpowiedziała.
-Super. Wpadnę po ciebie o szóstej. - powiedziałem - No to ja już lecę, bo ci którzy nie pomagają Amber mają kłopoty.
-I to nie małe. - zaśmiała się - Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz