Siedzenie w jednym pomieszczeniu od ponad dwunastu godzin zaczęło mnie dobijać. Miałem ochotę rozwalić te kraty, wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem. Zastanawiało mnie jak Patricia to znosi. Siedzi jak szara myszka i nie odzywa się ani słowem. Postanowiłem zaprzestać panującej ciszy.
-Ej gaduło, powiedz coś w końcu. -odezwałem się lekko ochrypniętym głosem.
-A niby co mam mówić? -westchnęła.
-Cokolwiek.
-Umieram z głodu i chcę mi się pić.
-Dasz radę usiąść mi na kolanach?
-Dobrze się czujesz? - spojrzała na mnie jak na idiotę.
-Spróbuj chociaż. Mam w kieszeni kurtki scyzoryk i batonika. Spróbujesz przeciąć mi więzy, a jak ci się uda to ja uwolnię ciebie i zjesz batonik. Co ty na to? -zapytałem.
-Dobra. Która kieszeń? - dziewczyna uniosła się, przeszła dwa kroki i opadła mi na kolana.
-Lewa. - wyjęła scyzoryk i zaczęła się wykręcać w te i wewte, ale końcem końców jej się udało. Następnie ja ją uwolniłem i dałem batonika.
-Zjemy go na pół. Nie chcę, żebyś umarł z głodu. -powiedziała i podała mi drugą część czerwonego opakowania.
-A co ci tak zależy na moim życiu? Hmm? - zaśmiałem się.
-Bo nie chcę siedzieć tutaj sama. Po za tym mi wytną serce a ciebie dadzą szczurom na pożarcie. Więc nie masz podstaw, żeby twierdzić, że nie przewiduje twojej śmierci. - wyjaśniła.
-Jak ty mnie nienawidzisz. -westchnąłem.
***
/Patricia/
Chyba chciałeś powiedzieć jak ja cię kocham. Chodź dziwić się, że taki pajac jak ty tego nie zauważył. Tak czy siak...Natashka to Natashka. Twoja dziewczyna.
-Można tak powiedzieć. -przytaknęłam.
-Ehh Natasha się wkurzy.
-Nie musisz ze mną rozmawiać o tej dziwce.
-Spokojnie. To, że ty jej nie lubisz to chyba nie powód, żebym ją rzucił. Po raz ęty. - wyraźnie zaakcentował ostatnie zdanie.
-Jak po raz ęty? -zapytałam.
-Zrywam z nią od pół roku, a ona ciągle uważa, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
-To kiepski jesteś w zrywaniu. -zaśmiałam się.
-Bardzo śmieszne. Słyszałaś, że przyjeżdża nowy uczeń? -spojrzał na mnie.
-Nie a któż taki?
-A skąd mam to wiedzieć. Wiem, że chłopak.
-To faktycznie dużo wiesz.
-Kocham ten twój wieczny sarkazm.
-Miło mi. Podpisano sarkazm. - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech.
-Gaduło.
-Hmmm?
-Jesteś uratowana. -wskazał palcem na duży szyb wentylacyjny. Po kilku chwilach byliśmy już wewnątrz.
-Auć. Eddie uważaj trochę. -mruknęłam zirytowana.
-Przepraszam.
***
/Fabian/
Staliśmy przed drzwiami gabinetu dyrektora.
-Pukamy -powiedziałem.
-Okej.- Nina lekko zapukała w drzwi i weszliśmy.
-W czym mogę wam pomóc?- Sweet spojrzał na nas kontem oka.
-Eddie i Patricia zniknęli.
***
-O proszę! Znaleźli się. Po co było tak panikować. Można wiedzieć gdzie się podziewaliście? -zapytał nas dyrektor.
-Eee..na randce. Chcieliśmy pobyć trochę sami. Prawda Patricio?
-Ta..tak. -przytaknęła niechętnie.
-Dobrze w takim razie zmiatajcie na lunch. Już. -pognalił nas i poszedł w stronę szkoły.
-Na randce?! Nie mogłeś wymyślić czegoś innego? - oburzyła się.
-Wyluzuj gaduło. Ważne, że mamy go z głowy. A wam nie chciało się nas szukać. Musieliście iść po Sweeta?
-Martwiliśmy się. - wyjaśniła Nina.
-Okej.
-Dowiedzieliście się czegoś? -zapytał Fabian.
-Chcą Patricie zabić, nic wielkiego.
-Palant. - mruknęła.
***
/Eddie/
-Gdzie z nią byłeś?! - wydarła się, gdy tylko przekroczyłem próg Domu Anubisa.
-Nieważne. -odpowiedziałem spokojnie.
-Jesteś moim chłopakiem i...
-Nie jestem twoim chłopakiem! Zerwałem z tobą już tysiąc razy. Kiedy do ciebie w końcu dotrze, że nie jesteśmy już parą?
-Te pudło namieszało ci w głowie, Misiu. - mówiła.
-Nikt mi nie namieszał w głowie. Jasne? Z nami koniec. - mruknąłem i udałem się d pokoju. To były ciężkie 24h i jestem wykończony. Wziąłem z szafki czyste ubrania i poszedłem pod prysznic. Kiedy wróciłem w pokoju leżał duży talerz z ciepłym kurczakiem, ziemniakami i surówką a obok talerza sok pomarańczowy, jabłko i karteczka. Pierwsze co zrobiłem to przeczytałem treść.
Nie jestem aż taka podła. Wiem, że jesteś głodny więc zjedz i nie zaprzątaj sobie głowy tym, czy aby na pewno nie chcę cię otruć, bo nie chcę. Patricia
Muszę przyznać jestem cholernie głodny, ale nie spodziewałbym się, że Patricia przyniesie taki pyszny asortyment. Miło z jej strony. Będę musiał się jej jakoś odwdzięczyć, ale o tym pomyślę jak zaspokoję głód i porządnie się wyśpię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz